niedziela, 22 kwietnia 2012

Deweloperzy upadają - Lofty do licytacji


Jak donosi Gazeta Wyborcza, jedna z piękniejszych inwestycji deweloperów pójdzie pod młotek. To coś nowego, bo tej pory przyzwyczailiśmy się do jednego stanowiska budujących, że "choćby nie wiem jaki kryzys, to cen i tak nie obniżymy". Niestety, jak się okazuje można zaklinać rzeczywistość, ale prawa ekonomii są bezlitosne. Lofty, wydawałoby się, że to pewnik, strzał w dziesiątkę, a jednak niepowodzenie. Jeszcze nie tak dawno czytałem na ich stronie internetowej, że do sprzedaży zostały już tylko ostatnie mieszkania, że trzeba się spieszyć, że taniej już nie będzie. A tu klops. Do sprzedaży zostało, ale dwie trzecie mieszkań. Swoją drogą ponoć nikt nie widział, żeby wieczorem w tej inwestycji paliły się jakieś światła. Czy tak nie dzieje się też w innych inwestycjach? Czy te ostatnie mieszkania to nie powszechny chwyt marketingowy?

Skoro lofty u Scheiblera to inwestycja mieszkaniowa, to syndyk prędzej czy później wystawi mieszkania na sprzedaż. Wtedy przekonamy się jaka jest ich rynkowa wartość. A poniżej artykuł z Wyborczej. Zachęcam do obejrzenia galerii.


"Firma MNE Investment, która zamieniła przędzalnię przy ul. Tymienieckiego 25 w osiedle, upada. Część loftów, których jest właścicielem, zlicytuje syndyk. Australijski inwestor kontynuuje za to drugi projekt - Posiadło Księży Młyn.


Lofty u Scheiblera to najbardziej znana łódzka inwestycja mieszkaniowa. Zabytkową przędzalnią Scheiblera zainteresował się w 2005 roku przedstawiciel australijskiego inwestora. Uznał budynek za wymarzone miejsce na budowę loftów, na które na Zachodzie już od lat trwała moda.

 Projekt był realizowany pod szyldem dewelopera Opal Property Developments, ale właścicielem przędzalni została spółka celowa należąca do OPD - MNE Investment. Budowa loftów rozpoczęła się w listopadzie 2007 roku, a skończyła w maju 2010 roku. Obok przędzalni powstały dwa nowe domy, w sumie 400 mieszkań. Na inwestycję MNE Investment zaciągnęło kredyt w banku.


Właściciel loftów u Scheiblera złożył właśnie wniosek o upadłość. Firmie udało się sprzedać tylko około jednej trzeciej mieszkań w projekcie. Jeśli sąd przyjmie wniosek, niesprzedanymi loftami będzie zarządzał syndyk, który najprawdopodobniej zlicytuje je na długi spółki.



 Kiedy firma zaczęła sprzedawać mieszkania, na osiedlu zawiązała się wspólnota mieszkaniowa. - Zobowiązania wynikające z kredytu zaciągniętego na budowę nie dotyczą członków wspólnoty, jedynie firmy MNE Investment - mówi Zbigniew Sobczak, szef wspólnoty.

 Opal Property Developments jest właścicielem jeszcze kilkudziesięciu innych nieruchomości na Księżym Młynie. Po drugiej stronie ul. Tymienieckiego stoją dwa magazyny, które również miały zostać zaadaptowane na mieszkania. Te nieruchomości firma chce sprzedać.

 Z kolei po drugiej stronie ul. Kilińskiego znajdują się: budynek Nowej Tkalni oraz zespół wykańczalni dawnych zakładów Scheiblera. Tam OPD zaplanował stworzenie Posiadła Księży Młyn, miejsca na wzór londyńskiego Soho. - Ten projekt jest kontynuowany, nadal szukamy najemców na pofabryczne przestrzenie - "Gazeta" dowiedziała się od Opal Property Developments.


O pomyśle australijskiego biznesmena na zagospodarowanie monumentalnej przędzalni wielkiego łódzkiego fabrykanta dowiedzieliśmy się pod koniec października 2005 roku. Nathan Stoliar postanowił zamienić jej wnętrza w mieszkania, czyli tzw. lofty. Zaznaczył jednak, że nie będą to ekskluzywne apartamenty dla bogaczy, ale mieszkania dostępne dla klasy średniej. - Mój cel jest taki, by dwuosobowa rodzina, zarabiająca regularnie, mogła sobie pozwolić na wzięcie kredytu i kupienie takiego mieszkania - tłumaczył na łamach "Gazety" Stoliar.

 Jeszcze pod koniec tego samego roku w konkursie udało się znaleźć nazwę dla inwestycji. Każdy chętny mógł się zacząć przymierzać do mieszkania w loftach U Scheiblera. Za projekt odpowiedzialny był Gary Wolff, architekt, którego Stoliar przywiózł ze sobą do Łodzi, oraz duet Paweł Marciniak i Dariusz Witasiak z pracowni Marciniak & Witasiak, dla których nie był to debiut na Księżym Młynie. Kilka lat wcześniej dwaj panowie zaprojektowali nagradzaną w konkursach adaptację na biura budynku straży pożarnej, którą Scheibler wzniósł po drugiej stronie ul. Tymienieckiego.


Budowa rozpoczęła się pod koniec listopada 2006 roku. Na pierwszy ogień poszły dobudówki, które pojawiły się w fabryce w czasie PRL-u, a na teren przędzalni przy ul. Tymienieckiego 25 wjechał ciężki sprzęt. Jedna z maszyn, wyposażona w kilkumetrowe ramię zakończone szczękami z metalowymi zębami, raz po raz wgryzała się w ściany dobudówek, niszcząc bezstylowe dodatki Rzeczypospolitej Ludowej. Przebudowa niemal 140-letniej fabryki na mieszkania okazała się nie lada wyzwaniem. Prace były prowadzone od dołu do góry i z zachodu na wschód. Jedna nowa kondygnacja była budowana, a jednocześnie druga - stara, bezpośrednio nad nią - rozbierana. - Gdybyśmy wyburzyli całe wnętrze i dopiero wtedy zaczęli odtwarzanie stropów, groziłoby to zmianą układu statycznego, a w efekcie nawet katastrofą - zawaleniem się ścian - opowiadał Krzysztof Kopacz, kierownik budowy.

 Również z tego powodu usuwanie ostatniej kondygnacji było prowadzone etapami. Od strony zachodniej, przesuwając się w kierunku wschodnim, robotnicy zrywali dach, usuwali ścianki i wycinali tylko część stalowej konstrukcji. Dopiero po zwiezieniu dźwigów, które podtrzymywały ściany zewnętrzne, zaczęło się dzielenie ostatniej kondygnacji i usuwanie jej fragment po fragmencie. Z kolejnymi porami roku przędzalnia nabierała kształtu. Prace, które oryginalnie miały się zakończyć z 2008 rokiem, przeciągnęły się o kilkanaście miesięcy. Pod koniec zeszłego roku po zdjęciu rusztowań zobaczyliśmy wreszcie odświeżoną rudą cegłę na elewacji zabytku. W samych loftach nie dominuje cegła, mieszkania mają białe ściany. Rudy kolor pojawia się raczej jako detal. Fabryczny charakter budynku oddają żeliwne filary i okna zakończone łukiem. W dwupoziomowych loftach ciągną się przez oba piętra.


Loftami szybko zainteresowali się polscy celebryci. Twarzą inwestycji został aktor Borys Szyc, który przyznał, że zawsze marzył o mieszkaniu w fabryce. - Zawsze lubiłem filmy, na przykład Paula Austera, których akcja dzieje się w Nowym Jorku. Ich bohaterowie mieszkają właśnie w loftach i to mi się bardzo podobało. Sam też zawsze marzyłem o mieszkaniu w starej fabryce. W przędzalni przy ul. Tymienieckiego upatrzyłem dwupoziomowe mieszkanie z wyjściem na dach. Tak aby móc sobie usiąść i popatrzeć na panoramę Łodzi - zdradzał na łamach "Gazety". Nie bez znaczenia dla wyboru aktora było również to, że lofty powstają właśnie w naszym mieście. - Łódzkie, absolutnie łódzkie. Raz, że pracuję w Warszawie i jest to najbliższe stolicy miasto, a dwa, że najbliższe mojemu sercu, bo tu się urodziłem - mówił Szyc.

 Obok niego jako przyszli lokatorzy przędzalni wymieniani byli: członkowie zespołu Blue Cafe, prezenter telewizyjny Olivier Janiak i aktorka Edyta Jungowska. Przez biuro sprzedaży firmy Opal Property Developments (OPD) przewijali się nie tylko Polacy, ale i obcokrajowcy."

Źródło:




1 komentarz:

  1. Ciekawe kiedy beda licytacje i po jakich cenach. Na razie w necie nic nie ma, daj znac jak bedziesz cos wiedzial.

    OdpowiedzUsuń